Rozdział I - Riku

Uderzyłam otwartą dłonią o blat recepcyjny. Błyskawicznie z pomieszczenia obok wyszła drobna kobiecina szybko poprawiając grube szkła okularów.
-W czym mogę pomóc?- zapytała
-Yakuza Riku. Dostanę klucze od pokoju?- odparłam znudzona opierając się o blat
-T-tak. Ale teraz trwa ceremonia rozpoczęcia roku i....
-I?- zapytałam niezbyt uprzejmie, nie mam, nie miałam i nie będę miała zamiaru iść na jakieś durne rozpoczęcie roku szkolnego.
-Nic, nic- odparła lekko wystraszona
Po krótkiej chwili dała mi klucz do pokoju numer 14. Udałam się do windy, a z niej do wyznaczonego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że nie będę mieszkać sama. Ekstra. Będę musiała coś wymyślić by pozbyć się tej nieproszonej laski. Pytanie tylko co. Jednak na to mam jeszcze trochę czasu. Otworzyłam torbę, którą miałam ze sobą i zaczęłam się rozpakowywać. Ubrania ułożyłam w szafie, mundurki, które w niej wisiały automatycznie wsadziłam w czarny worek i ulokowałam je na górnej półce szafy. Nie pytajcie na co mi ten worek. Pod łóżko wsunęłam kartonik po butach, w którym trzymałam kastet, mały scyzoryk, paczkę fajek i "proszki przeciwbólowe" by nikt ich nie znalazł. Teraz pozostało już tylko schować kij baseballowy,  pod łóżko? Nie tego mnie uczyli. Broń chowaj w różnych miejscach, by w razie czego mieć asa w rękawie. Po dłuższym namyśle ulokowałam na tej samej półce co mundurki.
Doskonałe wyczucie chwili. Bo właśnie w tym momencie do środka weszła moja współlokatorka. Przedstawiła się, nazywała się Emma, chyba. W sumie to głowy za to nie dam.... Była zwyczajna, a już się bałam, że trafię na jakąś idiotkę. Powiedziała, że wieczorem jest organizowana dyskoteka na sali gimnastycznej. Jeszcze lepiej! Może znajdą się jacyś chętni na towar! Jednak najpierw sprawa Emmy czy jak jej tam.
-Słuchaj- zaczęłam- Dam ci dwa koła jeżeli jeszcze dziś się stąd wyniesiesz.
-Co?
-Dostaniesz dwa tysiące jeżeli przeniesiesz się do innego pokoju. 
-Ale jak?
-Normalnie. Znajdź sobie psiapsiółę, przenieś się do niej i ciesz się z kasy. Ehhh, inteligencją to ty nie grzeszysz. Ujmę sprawę jasno, albo dobrowolnie wyniesiesz się do innego pokoju, albo ci w tym pomogę. Jak wolisz?
-Moja koleżanka Yuri chyba ma miejsce u siebie...
-Świetnie. Jednak można się z tobą dogadać- poklepałam ją po ramieniu- Idę na dyskotekę, jak wrócę fajnie by było gdyś już się przeniosła. Właśnie, ani słowa babie w recepcji, bo pewnie dostanę kogoś nowego zamiast ciebie. A jeszcze jedno, masz połowa- podałam jej banknoty zwinięte w rulon- możesz przeliczyć, drugą połowę dostaniesz gdy już się wyniesiesz.. Nara!- podeszłam do drzwi i położyłam dłoń na klamce- Fajnie się robi z tobą interesy, jak będziesz potrzebowała czegoś na rozluźnienie to wiesz gdzie mnie szukać.

***

Dyskoteka jak dyskoteka. Nic ciekawego ludzie bawili się, tańczyli, jedli przekąski. Nudaaa, pomyślałam ziewając. Nie ma co, czas się przewietrzyć.
Wyszłam na dwór i oparłam się o ścianę. Z kieszeni wyciągnęłam paczkę papierosów.
-Hej, kolego masz może ognia?- zapytałam chłopaka, który właśnie wyszedł ze środka, o dziwo miał
wyciągnęłam w jego kierunku paczkę fajek. Ruchem głowy zaprzeczył. Błagać go nie będę. Dzięki bogu że się pojawił, tak bym musiała szukać zapalniczki u kogoś innego. Wciągnęłam dym do płuc i po chwili wypuściłam. Chłopak się nie odzywał. Ja też. Nie jestem w tej szkole by szukać nowych znajomości tylko po to by zrobić dobry interes. Nawet nie zauważyłam jak dotarłam do filtru. Zgaszonego peta wrzuciłam do kosza i udałam się ponownie do sali, by móc co nieco zarobić.
Około trzeciej nad ranem wróciłam do pokoju. Co najważniejsze był już pusty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Neva